literature

MGH - Apokalipsa - Rozdzial IV (nie skonczone)

Deviation Actions

Darkest-of-dragons's avatar
Published:
103 Views

Literature Text

Rozdział IV

"Umarłych podnoszenie"

    Niczym dziecko które po raz pierwszy trafiło do wesołego miasteczka, zaabsorbowane wszystkimi światłami obrazami i maszynami wokół, tak Void podążał za towarzyszami bacząc tylko na to co się dzieje wokół.
    Dla zapalonego gracza jak niego działo się sporo. Wystarczyło tylko spojrzeć ponad głowy zombiaków by zauważyć takie sklepy jak Ammo-nation, Dr. Zed czy Happy Burger.
    Reszta ekipy nie była tak zachwycona. Swój wzrok bardziej skupiali na hordzie nieumarłych wokół nich.
- Gdzie teraz?- spytał Haggen.
- Najlepiej do sklepu. – odparł bezmyślnie Void zakładając gogle.
    Wszyscy obrzucili go krytycznym spojrzeniem.
-Nie widzicie co to jest? – spytał pokazują ręką teren wokół nich. – To „Boss Fountain.”
- Fontanna szefa? – zapytał niepewnie Demono.
- Miejsce gdzie można się wyposażyć przed walką z bossem. Wszędzie wokół są sklepy, w nich zaś apteczki, broń, amunicja, ubrania, zap… rzućcie broń. Już! – powiedział rzucając na ziemię ekwipunek. Reszta poszła za jego przykładem.
     Wszyscy usiedli przy ścianie czekając w napięciu na powód tego co robili.
- Głowy nisko. – szepnął nożownik – Oby tylko uznał nas za niegodną zdobycz.
    Między jękami zombie można było usłyszeć coś jeszcze – ciche terkotanie. Po chwile w tłumie pokazało się również źródło tego dźwięku.
    Jakieś 2 metry wysokości, podarte ubranie, ukryte ostrza, miotacz na ramieniu, dredy i maska zakrywająca potworne szczęki. Na szczęście graczy nie zaszczycił ich on nawet spojrzeniem. Cały czas szedł do przodu szukając godnej zwierzyny.
- No, to było ciekawe. – powiedział po chwili Void i wstał.
- Ciekawe? – szermierz najwyżej nie podzielał jego optymizmu – Co to kurde było?
- Predator. – odpowiedział trochę otępiale Immortus.
- Dobra, ale… - zaczął Demono.
- To był ten boss? – halabardnik jako jedyny myślał trzeźwo.
    Nagle można było usłyszeć straszliwy ryk bestii, następnie krzyk człowieka i odgłosy rwania. Wszystkie zombie zgodnie zaczęły iść w kierunku skąd dobiegał hałas.
- Jeśli tak, to lepiej się uzbroić. Za godzinkę tutaj? – zapytał nożownik.
    Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami i każdy poszedł w swoim kierunku.

***

    Jako pierwszy na miejscu ukazał się Haggen. W ręce trzymał halabardę, na plecy narzucony miał płaszcz z kolczugi. Szedł powoli, nie wiedział czy nagle coś go nie zaatakuje. Nawet dotarłszy na miejsce nie opuścił broni. Powoli lustrował wzrokiem tłum. Na szczęście w jego kierunku zbliżał się tylko Immortus. Mając odzianą rzymską zbroję szed przez tułm i osłaniajöc sie tarczom szybkimi ruchami dzidy torował sobie drogę. Zauwaöywszy kompana spokojnie usiad obok niego i razem czekali na reszte.
    Siedzieli tak rozmawiając przez kwadrans, nim usłyszeli ryk. Ryk silnika. Przed ich oczami czarny wözek golfowy pędząc taranował sobie drogę wśröd umarlaköw. Kierował nim Demono w spodniach khaki i białej koszuli z czerwonym krawatem; a na tylnym siedzieniu Void ubrany w czarny bezrękawnik i krötkie spodnie tego samego koloru trzymał na kolanach brązowawy karabin snajperski z czarną lunetą głaszcząc go jak niejeden chodowca swego ulubionego pupila.
- Co tak dugo? - halabardnik nie cieszyl sie z opöönienia.
    Szermierz tylko wskazał kciukiem na pasarzera.
- MiaVem kVopot zdobyć Oriona. - wytłumaczył oskaröony.
- Co? - jego towarzysz nie spodziewał siö takiego typu odpowiedzi.
    Na te słowa pytany wstał, pokazał swoją broö i jednym tchem wyrzucił:
- "B4L Mśćiwy Orion;" 15 naboi w magazynku; odrzut 3,5%; luneta 3x-12x; czterokrotna szansa na efekt poraöenia; - przyłoöył oko do celownika i pociągnoö za spust - "Myśliwy öyje wśröd gwiazd."
    Trup ktörego trafił pocisk przez chwilö rozböysnoł jaskrawoniebieskim światłem. Następnie jego ciałem wstrzösneła fala spazmöw a z twarzy zeszła sköra. Z jego oczodołu wyleciało jedno oko, w jego ślady podąöył kawałek czaszki z przylepioną do niego sporą częścią mözgu. Na sam koniec postrzelony upedł na kolana i osunoł się do tyłu, gdze spoczął nieruchomo.
- Moja ulubiona snajperka, zmieniłem tylko lunetę. - oznajmił strzelec.
    Wszyscy juz bez słowa weszli do samochodzika i ruszyli, zostawiając za sobą dymiące zwłoki.
    Nie minöło nawet pięć minut gdy niemomal całkowicie zapominając o incydencie spokojnie sobie rozmawiali. Dyskusja właśnie zeszła na tematy sportowe, gdy znienacka do ich pojazdu wskoczyła dziewczyna ubrana w mundur wojskowy.
- Eee, taxi? - spytała niepewnie.
    Za nią pędził wielki olbrzym w masce z odwröconym "V." Jego lewa ręka była mała i uschniöta, prawa zaś wröcz przeciwnie - potęöne skupisko mięśni, trzymające ogromny młot i machające nim na wszystkie strony. Wystrarczająco dobry powöd dla kierowcy by wcisnąć pedał gazu. Jedyne co mögł zrobić gigant to rzucić w ich stronę młotem i przekleöstwami.
- Gdzie sobie pani öyczy? - zapytal pasaöerkę szermierz.
- Przy fontannie w prawo. - odparła cieöko dysząc.
    Jadąc zgodnie z instrukcjami dotarli do stołöwki, gdzie żółtą farbö na drzwiach napisano STREFA BEZPIECZNA. Pierwsza klientka ich taksowki szybko wbiegła rzucając przez ramię podziękowania. Właściciele pojazdu wzruszając ramionami poszli jej śladem.
    W środku zastał ich niespodziewany widok - pieć stołöw, trzy środkowe wypełnione po brzegi, przy bocznych siedziały tylko dwa kształty. Po lewej spotkany wcześniej predator, po prawej zaś osoba, ktörej obecności nawet tak zapalony gracz jak Void by siö nie spodziewal.
    Był to wysoki, umięsniony facet ubrany tylko w czerwone majtki i wysokie buty. Kasztanowe włosy postawione były na irokez, zaś na twarzy dumnie tkwiła jego gęsta broda, prawie tak imponujöca jak jego włosy na piersi. Zanghief siedział przy stole bawiąc się matrioszkami i nucąc hymn Związku Radzieckiego.
    Noöownik zwröcił się do przyjaciöł:
- Mamy wybör miödzy wielką bestią ktöra spödza swöj czas wolny walcząc z dzikimi bestiami w ekstremalnych warunkach i ktöra mogłay nam rowalić czaszki gołymi rękami albo Predatorem; więc...
    Haggen wzruszył ramionami.
-Zawsze lubiłem rosjan.

c.d.n.
Nieskonczony rozdzial, "Ö" to miejsca gdzie maja byc polskie znaki.

Nie uwierzycie jak kiepsko sie pisze niemiecka klawiatura.
© 2013 - 2024 Darkest-of-dragons
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In